Za nami już 5 intensywnych filmowych dni na 12. Festiwalu „Wisła” w Moskwie. Polskie kino podbija serca rosyjskich widzów, na projekcjach sale wypełniają się po brzegi, a zagorzałe dyskusje z polskimi twórcami są pełne pytań, wymiany myśli i wzruszeń. Najlepsze polskie produkcje Moskwiczanie będą mogli oglądać jeszcze przez kolejne 3 dni.
Moskwa przywitała tegoroczną „Wisłę” wypełnionymi salami oraz lawiną dociekliwych pytań, która nie ominęła Jana Jakuba Kolskiego podczas spotkania po projekcji filmu „Ułaskawienie”. Znany reżyser, scenarzysta, pisarz, operator filmowy, producent i nauczyciel akademickiego w jednej osobie został ciepło przyjęty przez rosyjską publiczność. Sam artysta jest pod wielkim wrażeniem moskiewskiej widowni: „To, co jest niezmienne tutaj to powaga i szacunek, z jakimi traktuje się filmowców, artystów. Mówię o takich ludziach, którzy przychodzą do kina, bo lubią, a nie dlatego, że ich się deleguje, którzy siadają, oglądają, bo lubią, którzy przeżywają, bo emocje ekranowe trafiają do ich serc, a także chętnie dzielą się tym, co poczuli. Rosjanie w tej sferze są inni od nas, szczególni” - zauważa reżyser w rozmowie z telewizją festiwalową.
Jan Jakub Kolski podczas spotkania z widzami opowiedział o pracy nad swoim najnowszym filmem. „Ułaskawienie” to osadzona w realiach powojennej Polski historia zmagających się z żałobą rodziców, wyruszających ze swoim synem w ostatnią podróż, opowiedziana z perspektywy ich wnuka, Jana. To także historia rodziny samego reżysera, który podczas przygotowania do kręcenia filmu odbył wieloletnią podróż w przeszłość. Artysta podzielił się z widownią doświadczeniami ze swojego dzieciństwa, zasłyszaną od dziadków opowieścią o dzielnym wuju Wacławie „Odrowążu” Szewczyku, o jego śmierci i wielokrotnych pogrzebach. Reżyser przez rok pracował z archiwalnymi materiałami w Instytucie Pamięci Narodowej i zgłębiał historię swojego wuja, aby potem zdecydować się przekazać ją światu.
Tematyka filmu mogła wydawać się kontrowersyjna dla rosyjskiego widza. „Chciałem pokazać Rosjanom mój ostatni film, bo opowiada o tej części historii, która była dla nas wspólna, ale dla każdego narodu oznaczała coś zupełnie innego” - mówił reżyser jeszcze przed spotkaniem. Choć nie zabrakło kontrowersji wokół historii, to na poziomie ludzkim obraz został odebrany tak, jak chciał tego Jan Jakub Kolski – jak historia o miłości, cierpieniu i ułaskawieniu.
Moskiewska publika bardzo ciepło przyjęła także film „Jak pies z kotem” w reżyserii znakomitego Janusza Kondratiuka. Film podobnie jak „Ułaskawienie” Jana Jakuba Kolskiego, jest inspirowany historią z życia samego artysty, jednak historią bliższą. Obraz przedstawia słodko-gorzki obraz relacji rodzinnych oraz trudności, z którymi boryka się brat śmiertelnie chorego Andrzeja. Artysta nie stara się jednak gloryfikować inspirowanej nim samym postaci Janusza: „Nie chcę, żeby ktoś myślał, że robię film o dobrym braciszku. Wcale nie byłem dobry, wcale nie byłem zadowolony. Byłem wściekły, byłem zły. Źle się nim opiekowałem, bo nie wiedziałem jak. Kiedy np. coś mu się wydawało, miał jakieś wizje, ja, jak głupi belfer, tłumaczyłem mu, że to nieprawda. Potem sam zachorowałem i zrozumiałem, że te wizje są tak silne, że takie tłumaczenie mija się z celem. Odkryłem, że trzeba wchodzić w ten równoległy świat, w którym znajduje się chory, aby móc się z nim porozumieć” – zdradził podczas rozmowy z widzami reżyser. „To jest też historia o dwojgu bliskich sobie ludziach, którym zabrakło czasu, żeby szczerze porozmawiać” – puentował twórca.
Z ust widzów Janusz Kondratiuk usłyszał głosy uznania i szczerych podziękowań za stworzenie empatycznego obrazu rodziny, która pomimo ogromnych trudności, walki z chorobą bliskiej osoby, nie traci ludzkiego oblicza i nie pozwala Andrzejowi odchodzić ze świata w samotności.
Zapraszamy do festiwalowych videorelacji na: http://www.festiwalwisla.pl/2019/video