• Konkursowe Filmy konkursowe (więcej...)
  • J.Stuhr Jerzy Stuhr gościem Festiwalu „Wisła” (więcej...)
  • galeria Zapraszamy do galerii zdjęć 7. festiwalu filmów polskich w Rosji, więcej...
Aktualności

Michał Otłowski, Małgorzata Brama i Wojciech Faruga w rozmowie z moskiewską widownią


W kinach „Pięć gwiazd na Pawieleckiej” oraz „Iluzjon” weekend przeszedł pod znakiem najlepszej polskiej kinematografii, prezentowanej na 8. Festiwalu Filmów Polskich „Wisła”. Ponad 70 polskich filmów w jedenastu sekcjach przedstawimy w ciągu ośmiu festiwalowych dni mieszkańcom Moskwy.

„Festiwal kina polskiego jest wielkim świętem dla Rosjan, ponieważ niezmiennie od lat polskie filmy nie trafiają tu do dystrybucji, nie można ich obejrzeć w kinach ani w telewizji. Jest to więc bardzo ważne wydarzenie, dlatego że Rosjanie, szczególnie młodzi, do których głównie chcemy dotrzeć, mają możliwość poznania tego, co najlepsze w naszej polskiej kinematografii” – inaugurowała Dyrektor Festiwalu Małgorzata Skulska.

Z roku na rok Festiwal cieszy się coraz większym uznaniem i popularnością wśród rosyjskich widzów, krytyków filmowych oraz dziennikarzy. Pełne sale na większości projekcji, olbrzymie emocje po pokazach oraz lawina odważnych i zaskakujących pytań podczas dyskusji z artystami – oto jak przywitała nas w tym roku Moskwa.

Publiczność zapoznała się m.in. z konkursowym tytułem „Jeziorak” Michała Otłowskiego, który też spotkał się z widzami po projekcji swojego filmu.

Reżyser opowiedział o pomyśle na scenariusz, który zrodził się z jego snu, a także o tym, że w realizacji bardzo pomogła mu kronika kryminalna, w której przez dziesięć lat zrekonstruował kilkadziesiąt zbrodni. Twórca zdradził, że początkowo głównym bohaterem miał być mężczyzna, jednak w trakcie tworzenia uznał, że film wiele zyska, gdy w głównej roli obsadzona zostanie kobieta. Otłowski zaznaczył, że chciał w swoim obrazie pokazać banalność, zwyczajność zła, a oprócz kryminalnej historii ukazać także refleksję o sprawiedliwości.

W wywiadzie dla Stopklatki.pl reżyser mówił, że jego szczególną uwagę zwróciło pytanie dotyczące blokad systemowych w Polsce, które przeszkadzałyby w opowiadaniu o naszej rzeczywistości. Jeden z widzów wyraził swoją opinię, iż kino rosyjskie podąża w stronę fantastyki, trochę odrealnienia. „Zabrzmiało to tak, jakby w Rosji istniał problem z tworzeniem kina realistycznego. Czy w Polsce możemy opowiadać o naszej rzeczywistości boleśnie, dogłębnie czy musimy szukać obejść, żeby powiedzieć, co się u nas dzieje? Odpowiedziałem, że w Polsce takich blokad nie ma, nie wiem jak to dokładnie wygląda tutaj, ale mogę domyślać się, że jakieś obostrzenia są, chociażby po reakcji Rosjan na film Lewiatan, które znam z polskiej prasy” – komentował Otłowski.

Twórca zdradził również swoje plany na kolejny projekt w koprodukcji z Niemcami, Francją i USA. „Podejmujemy wysiłki, żeby znaleźć także partnerów w Rosji. Będzie to thriller z elementami horroru, mam jednak nadzieję, że szlachetniejszą jego odmianą. Nazywam go horrorem egzystencjalnym, bo to ciężki czas - 1812 rok, kiedy Armia Napoleońska wycofuje się spod Moskwy. Jałowa, lodowa pustynia i zgliszcza wojny dokoła kilku bohaterów. Mamy gotowy scenariusz, wiemy że jest dobrze odbierany w różnych krajach, co świadczy o pewnym poziomie uniwersalności tego tekstu” – w rozmowie ze Stopklatką mówił Otłowski.

Na pytania widzów odpowiadała także Małgorzata Brama, reżyser filmów z sekcji o Warszawie – „Radosław” i „Radosław II”.

Małgorzata Brama zdradziła, że filmy są dla niej bardzo osobistym projektem, gdyż jej tata i wujek byli Powstańcami. Obrazy powstały w oparciu o relacje żyjących żołnierzy Zgrupowania Radosław. To ostatni moment, aby mogły być one zrealizowane, gdyż Powstańcy mają już swoje lata, z każdym rokiem niestety będzie ich wśród nas coraz mniej.

„Gdy przekazałam Powstańcom informację, że nasze filmy będą prezentowane w Moskwie, bardzo się ucieszyli. Dla nich Rosjanie to też żołnierze, to jest braterstwo broni, oni też walczyli przeciwko Niemcom” – w wywiadzie dla Stopklatki opowiadała reżyser.

Małgorzata Brama podkreśliła olbrzymią wagę sekcji filmów o Warszawie, która pokazuje II wojnę Światową, Powstanie Warszawskie. Jak mówi, nie tylko u nas są to tematy istotne, w Rosji ludzie także często odnoszą się do tej historii. Należy o tym głośno mówić, aby pamiętać i edukować młodych ludzi, którzy o wielu rzeczach nie wiedzą.

„Robię dokumenty fabularyzowane, które nie są filmami typowo festiwalowymi. Mam nadzieję, że to, iż pokazałam je na Festiwalu Filmów Polskich w Moskwie, spowoduje, że i w Polsce ktokolwiek dowie się o tym projekcie. Filmy powstały bowiem z dofinansowania Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Ministerstwa Obrony Narodowej, przez 5 lat nie możemy na nich zarabiać, wprowadzić ich do dystrybucji kinowej czy też telewizji” – zdradziła Brama.

W ramach sekcji „Teatr na ekranie” 8. Wisła zaprezentowała m.in. „Walizkę” Wojciecha Farugi. Reżyser w rozmowie z widzami po projekcji opowiadał, że podstawą dla scenariusza stały się „Dzienniki” Walentyny Tierieszkowej oraz film Macieja Drygasa „Stan nieważkości”.


„Na tej podstawie, a także w oparciu o wypowiedzi kosmonautów próbowaliśmy się domyśleć, co mogło dziać się w psychice Tierieszkowej. Najbardziej interesował mnie stan psychiczny człowieka w dramatycznej sytuacji. Ponadto urzekła mnie wiara Walentyny, że w ciągu roku od jej powrotu na Ziemię ludzie polecą na Marsa. Jak wiadomo, do tej pory to się nie udało. Wiara bohaterki w wielką ideę jest dla mnie fascynująca, jestem bardzo przywiązany do tego tematu” – w rozmowie z widzami mówił reżyser.

 

Część publiczności zarzuciła twórcy, że oglądając film, odczuwa się chęć reżysera do zakpienia z ZSRR. Faruga wyjaśnił, że w obrazie nie ma miejsca na kpinę czy ironię z ZSRR, ponieważ twórców nie interesował Związek Radziecki, a dramat człowieka, jego kondycja psychiczna w ekstremalnej sytuacji.

Reżyser podkreślił także, że ogromnie ważną rolę w projekcie odegrał operator Arkadiusz Tomiak. „Bez niego nie byłoby tego filmu. Mieliśmy tylko 3 dni na zdjęcia. To on wprowadził indywidualną kamerę, którą Julia miała na sobie. Kiedy zobaczyłem pierwsze zdjęcia, jeszcze bez tej kamery, prawie rozpłakałem się ze złości, gdyż efekt był daleki od mojego zamierzenia. Dopiero wprowadzenie indywidualnej kamery pozwoliło pokazać taką bliskość z postacią, o jaką mi chodziło” – puentował Faruga.

W ramach wydarzeń towarzyszących odbył się także pokaz obrazu „Nad” Mariusza Bielińskiego w Teatrze Polskim w Moskwie. Projekcje filmów „Bogowie” oraz „Ida” zgromadziły zaskakującą rzeszę rosyjskich kinomanów, którzy na długo przed seansem ustawiali się w kolejce po bilety. Przed nami jeszcze cztery intensywne dni pokazów, spotkań oraz wymiany myśli i poglądów podczas rozmów z twórcami.




powrót