• Konkursowe Filmy konkursowe (więcej...)
  • J.Stuhr Jerzy Stuhr gościem Festiwalu „Wisła” (więcej...)
  • galeria Zapraszamy do galerii zdjęć 7. festiwalu filmów polskich w Rosji, więcej...
Relacje
Festiwal kina polskiego jest wielkim świętem dla Rosjan, ponieważ niezmiennie od lat polskie filmy nie trafiają tu do dystrybucji, nie można ich obejrzeć w kinach ani w telewizji. Jest to więc bardzo ważne wydarzenie, dlatego że Rosjanie, szczególnie młodzi, do których głównie chcemy dotrzeć, mają możliwość poznania tego, co najlepsze w naszej polskiej kinematografii – w wywiadzie dla Stopklatki.pl mówiła Dyrektor Festiwalu Małgorzata Skulska.



„Gdy przekazałam Powstańcom informację, że nasze filmy będą prezentowane w Moskwie, bardzo się ucieszyli. Dla nich Rosjanie to też żołnierze, to jest braterstwo broni, oni też walczyli przeciwko Niemcom” – w wywiadzie dla Stopklatki opowiadała reżyser filmów "Radosław" i Radosław II" Małgorzata Brama.
Autorka podkreśliła olbrzymią wagę sekcji filmów o Warszawie, która pokazuje II wojnę Światową, Powstanie Warszawskie. Jak mówi, nie tylko u nas są to tematy istotne, w Rosji ludzie także często odnoszą się do tej historii. Należy o tym głośno mówić, aby pamiętać i edukować młodych ludzi, którzy o wielu rzeczach nie wiedzą.
„Robię dokumenty fabularyzowane, które nie są filmami typowo festiwalowymi. Mam nadzieję, że to, iż pokazałam je na Festiwalu Filmów Polskich w Moskwie, spowoduje, że i w Polsce ktokolwiek dowie się o tym projekcie. Filmy powstały bowiem z dofinansowania Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Ministerstwa Obrony Narodowej, przez 5 lat nie możemy na nich zarabiać, wprowadzić ich do dystrybucji kinowej czy też telewizji” – zdradziła Małgorzata Brama.



W wywiadzie dla Stopklatki.pl reżyser "Jezioraka" mówił, że jego szczególną uwagę zwróciło pytanie widzów dotyczące blokad systemowych w Polsce, które przeszkadzałyby w opowiadaniu o naszej rzeczywistości. Jeden z widzów wyraził swoją opinię, iż kino rosyjskie podąża w stronę fantastyki, trochę odrealnienia. „Zabrzmiało to tak, jakby w Rosji istniał problem z tworzeniem kina realistycznego. Czy w Polsce możemy opowiadać o naszej rzeczywistości boleśnie, dogłębnie czy musimy szukać obejść, żeby powiedzieć, co się u nas dzieje? Odpowiedziałem, że w Polsce takich blokad nie ma, nie wiem jak to dokładnie wygląda tutaj, ale mogę domyślać się, że jakieś obostrzenia są, chociażby po reakcji Rosjan na film Lewiatan, które znam z polskiej prasy” – komentował Michał Otłowski.
Twórca zdradził również swoje plany na kolejny projekt w koprodukcji z Niemcami, Francją i USA. „Podejmujemy wysiłki, żeby znaleźć także partnerów w Rosji. Będzie to thriller z elementami horroru, mam jednak nadzieję, że szlachetniejszą jego odmianą. Nazywam go horrorem egzystencjalnym, bo to ciężki czas - 1812 rok, kiedy Armia Napoleońska wycofuje się spod Moskwy. Jałowa, lodowa pustynia i zgliszcza wojny dokoła kilku bohaterów. Mamy gotowy scenariusz, wiemy że jest dobrze odbierany w różnych krajach, co świadczy o pewnym poziomie uniwersalności tego tekstu” – w rozmowie ze Stopklatką opowiadał reżyser.


Arkadiusz Jakubik po raz drugi na "Wiśle"
„Mam absolutne przekonanie, że z publicznością na Festiwalu Filmów Polskich w Moskwie łączy nas pewien rodzaj emocjonalnego, mentalnego porozumienia, nadajemy na podobnych falach i o wiele łatwiej jest nam znaleźć wspólny język niż na innych długościach i szerokościach geograficznych” – w wywiadzie dla Stopklatki opowiadał Arkadiusz Jakubik.



„Minęło już trochę czasu, odkąd zrobiłam Obietnicę. Ja się zmieniam, ciągnie mnie już w inne kierunki, przez co powrót do tego filmu daje mi możliwość spojrzenia na niego jeszcze raz, teraz już z dystansem - nie jak na swój, a jak na film kogoś innego, kogoś kim byłam 2 lata temu. Cieszę się, że mogę z tym filmem wciąż jeździć w miejsca, w których rozmawiam z ludźmi z innej perspektywy i w innym kontekście kulturowym.


„Myślę, że muszę oddać coś widzowi rosyjskiemu, który był mi zawsze bardzo przyjazny. Kiedy często przyjeżdżałem do Rosji po ‘89 r., ludzie nieustannie pytali mnie, dlaczego nie mogą oglądać polskich filmów, które tak kochają. Gdy pojawiła się idea Festiwalu Wisła, byłem jej ogromnym orędownikiem. Tylko w ten sposób możemy bowiem być obecni wśród widzów rosyjskich. To jest właśnie przyczyna, dla której jestem tu w tej chwili, bardzo się ciesząc, że tak szeroka retrospektywa moich filmów - od Seksmisji aż po Obywatela - odbywa się w Moskwie. To jest oddanie widzom tego, czego oni zawsze od nas oczekiwali, za co nas kochają” – w wywiadzie dla Stopklatki mówił Jerzy Stuhr.



W ramach sekcji „Teatr na ekranie” 8. Wisła zaprezentowała m.in. „Walizkę” Wojciecha Farugi. Reżyser w rozmowie z widzami po projekcji opowiadał, że podstawą dla scenariusza stały się „Dzienniki” Walentyny Tierieszkowej oraz film Macieja Drygasa „Stan nieważkości”. „Na tej podstawie, a także w oparciu o wypowiedzi kosmonautów próbowaliśmy się domyśleć, co mogło dziać się w psychice Tierieszkowej. Najbardziej interesował mnie stan psychiczny człowieka w dramatycznej sytuacji. Ponadto urzekła mnie wiara Walentyny, że w ciągu roku od jej powrotu na Ziemię ludzie polecą na Marsa. Jak wiadomo, do tej pory to się nie udało. Wiara bohaterki w wielką ideę jest dla mnie fascynująca, jestem bardzo przywiązany do tego tematu” – w rozmowie z widzami mówił reżyser. Zapraszamy do obejrzenia wywiadu z Wojciechem Farugą dla Stopklatki.pl.



„Nie wiem czego spodziewać się po rosyjskiej widowni. Byłem już w wielu miejscach z filmem Bogowie, najbardziej egzotycznym był chyba Bangkok. Reakcja widowni była tam bardzo zbliżona do reakcji polskich widzów, co niezwykle mnie zdziwiło, bo tam naprawdę nikt nie wie, kim był Zbigniew Religa. Pomimo tego film w jakiś sposób na nich zadziałał. Od widowni w Polsce i na całym świecie dostałem już o wiele więcej, niż się spodziewałem, jestem więc daleki od dalszych oczekiwań” – przed spotkaniem z publicznością mówił Stopklatce Łukasz Palkowski.



Paweł Łoziński opowiadał o różnicach i podobieństwach między polskim a rosyjskim dokumentem. Wg niego Polacy i Rosjanie podobnie patrzą na film dokumentalny, gdzie najpierw jest człowiek, a potem z tego człowieka powstaje film. „To właśnie zauważam m.in. u rosyjskiego dokumentalisty Siergieja Dworcewoja - bardzo uważne przypatrzenie się jednej rzeczy czy człowiekowi, duża cierpliwość. Jest mi to bardzo bliskie. Nie lubię biegać z kamerą za wydarzeniami świata, tylko zatrzymać się w jednym miejscu i tam znaleźć sobie swój własny świat, który się metaforyzuje i uniwersalizuje. Wtedy jest szansa, że film będzie o czymś więcej niż tylko o tym, co widać w pierwszym momencie.”