„Dzień kobiet” w reżyserii Marii Sadowskiej wygrał Konkurs Główny 7. Festiwalu Filmów Polskich „Wisła” w Moskwie.
O Specjalną Nagrodę Izby Filmoznawców i Krytyków Filmowych w Rosji – Statuetkę „Słonia” - walczyło w tym roku 11 tytułów. Jury w składzie - Przewodniczący Wiktor Matizen, selekcjonerka Festiwalu „Kinotawr” Alona Sołncewa oraz kierowniczka literackiego studia producenckiego „Mediaprofsojuz” Jewgenija Leonowa - przyznało Główną Nagrodę filmowi „Dzień kobiet” Marii Sadowskiej za "artystyczny wyraz ostrego konfliktu społeczno-gospodarczego, prawdziwy obraz życia oraz aktywną postawę obywatelską".
Nagrodę Publiczności zdobył natomiast film Macieja Pieprzycy „Chce się żyć”, który przedstawiał w Moskwie reżyser oraz utalentowany aktor Kamil Tkacz.
„Dzień kobiet” osobiście prezentowały na Festiwalu reżyserka Maria Sadowska oraz odtwórczyni głównej roli Katarzyna Kwiatkowska. Film wywołał wiele emocji wśród widzów, a rozmowa po projekcji spotkała się z ogromnym entuzjazmem i zainteresowaniem publiczności.
Obraz Sadowskiej opowiada historię kasjerki, która zdecydowała się wypowiedzieć wojnę korporacji bezwzględnie łamiącej prawa pracowników. Aktorce Katarzynie Kwiatkowskiej udało się stworzyć bardzo wiarygodną postać współczesnej kobiety pracującej, której widz gorąco kibicuje w jej walce o sprawiedliwość.
W dyskusji po pokazie artystki opowiadały o inspiracji prawdziwą historią kobiety, którą nazywano w Polsce „Wałęsą w spódnicy”, o trudnościach napotkanych w drodze realizacji projektu, szufladkowaniu polskich aktorów, a także szeroko rozumianym feminizmie.
„Lubię mówić o kobietach, jestem feministką. Chciałam pokazać walkę Dawida z Goliatem w żeńskim wydaniu, ponieważ kobiety uważane są za łatwiejsze ofiary, a to nie jest prawda. Kobieta jest wojownikiem” – mówiła widzom Maria Sadowska.
„Miałyśmy wrażenie, że ludzie są wzruszeni i przejęci tą historią. Wydaje mi się tylko, że może nie ma tutaj dużej tradycji mówienia o takich rzeczach czy też odwagi do mówienia o nich” – komentowała Kasia Kwiatkowska.
Artystki opowiadały o usłyszanych ostrzeżeniach, jakoby feministycznie skojarzenia z filmem mogły być dla niego antyreklamą. W Polsce feminizm brzmi egzotycznie albo wręcz agresywnie – tłumaczyły.
„Feminizm ma przyprawioną brzydką gębę i nikt nie pomyśli, że feministka może być kobieca, być matką, mieć rodzinę, kochać swojego faceta. Feminizm nie jest brzydką babą, która czegoś chce, tylko normalną kobietą, które spełnia również kobiece role społeczne i nie zagraża systemowi rodziny. Uważam, że w idealnym świecie będzie panować równość, będzie jing i jang, a kobieta i mężczyzna będą się uzupełniać. Zdolności kobiety i mężczyzny różnią się i ja te różnice przyjmuję, nie chcę być facetem, lubię siebie jako kobietę, chcę być kobieca i nie wstydzę się nawet być seksowna, będąc feministką” – w wywiadzie dla Stopklatki mówiła Sadowska.
„Po to robię filmy, żeby trochę ten świat zmieniać. Śpiewałam kiedyś - gdzie jest moja rewolucja - ten film jest właśnie taką rewolucją. To nie jest wielka rewolucja, zdaję sobie sprawę, że nie zmienię świata z dnia na dzień, ale uważam, że to jest kropla, która drąży skałę. Naprawdę silnie dzisiaj poczułam, że strasznie bym chciała, żeby ten film wszedł tu w Rosji do dystrybucji” – zdradziła reżyserka.
Moskiewska edycja 7. Festiwalu Filmów Polskich „Wisła” dobiegła końca. Za nami kilkadziesiąt niezwykłych projekcji przy pełnych salach widzów, fascynujących dyskusji publiczności z twórcami oraz niezapomnianych emocji, wyrażanych oklaskami, uśmiechem, a nawet łzami. „Wisła” wyruszy teraz do innych miast, aby dzielić się z Rosjanami polskimi filmami, którymi możemy i powinniśmy się szczycić.
Festiwalowy wywiad z Marią Sadowską i Katarzyną Kwiatkowską dostępny na:
http://festiwalwisla.pl/2014/video